Dwusetny post wybił na blogu.
Nie przypuszczałam, że starczy mi energii i zapału, by blog żył tak długo. Nie zliczę ilości prezentowanych tu prac. Chciałabym, aby był to post wyjątkowy, dlatego dziś powracam do swojego autorskiego wzoru- Irvette. Post uczyniłam wyjątkowym podwójnie. Postanowiłam "zabarwić" go zielenią- kolorem nadziei. Wierzę mocno, że jeszcze nie jedna setka wybije! A wszystko to dla Was. Dziękuję, że jesteście <3
Irvette powstała na początku 2021 roku.
Jak wyglądała pierwsza chusta możecie zobaczyć tutaj <klik>.
Jak wyglądała pierwsza chusta możecie zobaczyć tutaj <klik>.
Wspólnie ze Świrami Rękodzieła poprowadziłam Cal charytatywny. Moje wspaniałe CALineczki stworzyły wiele przepięknych chust <klik>. Moje serce raduje się tym bardziej, że wzór nadal cieszy się popularnością i chętnie po niego sięgacie. Uwielbiam go i ja, i bardzo często do niego wracam.
Tym razem do jej wykonania użyłam włóczki YarnArt Flowers 283. Już nie ogranicza nas metraż tej włóczki, ponieważ od jakiegoś czasu można dokupić do niej dawcę- a to bardzo dobra wiadomość dla osób, które preferują włóczkę o skręconych nitkach.
Ten konkretny kolor już raz gościł na moim szydełku. Powstała wówczas Klaziena od Kristen Bishop. Wówczas pracę rozpoczęłam od środka motka, czyli od bieli <klik>. Tym razem zaczęłam od koloru zewnętrznego. Ciekawi efektu?
Zawsze wybierałam jasny kolor przy twarzy, starałam się kończyć ciemnym.
Ale czy odwrócenie kolorów nie daje fantastycznego efektu?
Sama nie wiem, która chusta bardziej mi się podoba ;)
Ale czy odwrócenie kolorów nie daje fantastycznego efektu?
Sama nie wiem, która chusta bardziej mi się podoba ;)
W cudnej zieleni powstała u mnie kolejna testowa chusta. Tym razem na szydełko wskoczył Rogaty Cosiek od Midnight.swan. Wzór jest cudnie ażurowy, powtarzalny, idealny dla ♀️ i ♂️. Moja wersja powstała z motka kol.43 od Izabelove motki. Zużyłam ok. 1280 m, a chusta osiągnęła wymiary 210x84 cm po blokowaniu.
PS. Uwierzcie mi, mina sąsiada widzącego mnie biegającą z manekinem po lesie- bezcenna ;)
Ale czego nie robi się dla ciekawych zdjęć...
Pozostając w zielonej kolorystyce, chciałam pokazać Wam swój najnowszy projekt w nowej technice rękodzielniczej. Tym razem są to kolczyki w technice haftu przestrzennego, czyli sutaszu. Miałam okazję zapoznać się z nią podczas warsztatów prowadzonych w ramach zajęć na kierunku Terapeuta zajęciowy. Swoje początki, wrażenia i przemyślenia zamieszczę w kolejnym wpisie. Dziś zostawiam Wam mały przedsmak tego, co zagości na moim blogu niebawem.
Było nieco wspomnień, zapowiedź nowości. Powrót do archiwalnych wpisów uświadomił mi, jak duży progres poczyniłam. Najważniejsze to nie stać w miejscu.
Małymi kroczkami, ale zawsze do przodu!
Małymi kroczkami, ale zawsze do przodu!
Tego sobie i Wam życzę.
Buziaki!!!
Wiesz co Aga mamy wiele wspólnego. Po pierwsze tez lubię bardzo zielenie. Co prawda Twojej chusty jeszcze nie zrobiłam , ale ja z natury nie potrafię się skupić na jednej pracy, ale obiecuje że chusta wg Twojego wzoru powstanie!! Aktualnie mam na szydełku Henię od Asi Pawlak .Po drugie od zawsze pragnęłam nauczyć sie sutaszu, póki co mam potrzebne aksesoria, ale w międzyczasie mi ochota przeszła :-) Zarówno chusta jaki kolczyki wyszły Ci extra!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aniu, jakoś tej Heni niestety nie kojarzę, ale jestem pewna, że powstanie przepiękna chusta. Co do sutaszu- może mój post Cię zmotywuje skoro materiały czekają ;)
UsuńAguś, gratuluję dwustu postów. Chusta i kolczyki po prostu zjawiskowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję Małgosiu :)
UsuńAleż piękne są te Twoje chusty. W zieleniach nie miałam okazji jeszcze robić, a widze że wyglądają ekstra :)
OdpowiedzUsuńJa skaczę po kolorach jak pchła ;) Unikam koloru żółtego, bo nie lubię, ale wygląda na chuście ślicznie <3
Usuń