wtorek, 22 września 2020

55. SPRING LADY od Coricamo, czyli podsumowanie testowania wzoru w KTM

 Witajcie :)

Wiosna dawno już za nami, za oknem królują jesienne pejzaże, a ja przychodzę do Was z podsumowaniem "Pani Wiosny" (Lady Spring) od Coricamo. Wzór miałam przyjemność testować w ramach współpracy z blogiem Klub Twórczych Mam.

 
Od Coricamo otrzymałam pełny zestaw do haftu- materiał typu Aida 14 ct, mulinę firmy Madeira, igłę oraz wzór graficzny. Do zestawu dołączony był również wieszaczek, który znajduje się w ofercie sklepu, a nie wchodzi on w skład typowego zestawu do haftu.
Nie ukrywam, że wzór jest dość pracochłonny i zajął mi zdecydowanie więcej czasu niż mogłam przypuszczać. Oto kilka zdjęć z postępami w trakcie realizacji:








A tak prezentuje się już gotowy haft.




A Wam jak się podoba moja wiosenna panienka? 
Przesyłam moc serdeczności😘

piątek, 11 września 2020

54. Koralik jeden, potem dwa. Już praca wre, zabawa trwa...

Witajcie kochani...
Niedawno publikowałam post z Janem Pawłem II wykonanym w technice haftu koralikowego. 
Już wówczas zapowiadałam, że haft ten zostanie ze mną na dłużej. 
Jak obiecałam, tak zrobiłam i dziś mam przyjemność zaprezentować Wam kolejną pracę...




Pierwszy obraz powstał jeszcze w ubiegłym roku, gdy nie prowadziłam bloga. 
Wykonałam go w ramach wyzwania w Kreatywnej Jacewiczówce- "Świat mnie inspiruje", gdzie hasłem przewodnim było: uczucie. A prezentuje się on tak:


Niestety nie posiadam większej ilości zdjęć tej pracy,
 gdyż już od dawna ma nowego właściciela ;)
Ja polubiłam koraliki, a Wy? Co myślicie o tej technice?
Miłego weekendu. Odpocznijcie, bo zapowiada się bajeczna pogoda. 
Taka typowa złota polska jesień...
Trzymajcie się. Buziaki

piątek, 4 września 2020

53. SisLove skradła moje serce...

 Witajcie Kochani,

jak zapewne zorientowaliście się po tytule postu, dziś na blogu króluje szydełko. Zaczynając przygodę z tym "magicznym patykiem" (w końcu machasz kijem, rzucasz zaklęcia i coś powstaje- czasem czuję się, jak czarownica :P ) marzyłam by stworzyć dwie konkretne chusty- Klaziene i SisLove właśnie. Obie wymagają odrobiny umiejętności, których wówczas nie posiadałam. Jednakże UPÓR to moje drugie imię, więc jak postanowiłam, tak zrobiłam. Doskonaliłam swój warsztat, ćwiczyłam i zdobywałam nowe umiejętności by w końcu podjąć wyzwanie i zakończyć je powodzeniem :)

Klazienę mieliście okazję już podziwiać. Kto nie widział, to odsyłam go do owego wpisu tutaj <klik>.

Przyszła kolej na SisLove. Zorientowani wiedzą, że występuje ona w trzech wersjach: tradycyjnej, skróconej i półokrągłej. W sumie to w czterech, bo od niedawna do tej "rodziny" dołączyła wersja prostokątna. Wszystkie te wzory dostępne są za darmo na https://sishomemade.pl/.

Jakiś czas temu zakupiłam piękny, melanżowy Kokonek Rare. Zakup totalnie spontaniczny, gdyż nie będzie on już dostępny w sprzedaży, a strasznie mi się spodobał. Nie musiał długo czekać by coś z niego powstało. Zauroczona serią SisLove, a zarazem nie do końca pewna czy podołam, postanowiłam zmierzyć się z wersją skróconą, błędnie nazywaną Niną. Bałam się nieco, że przez tę melanżową nitkę wzór może się nieco gubić, aczkolwiek wyszło idealnie. Efekt zaskoczył mnie pozytywnie, zresztą zobaczcie i oceńcie sami...






Na potrzeby tej chusty musiałam opanować pikotki- wcale nie są one tak straszne :P Nie rozumiem też narzekania szydełkujących pań na puffy- one są takie cudne- choć faktycznie pracochłonne...

Ale to nie koniec mojej przygody z wzorami Joanny Grzelak. Następna ustawia się półokrągła Sislove (SisLove Half Circle), na którą wzór możecie znaleźć tutaj <klik>


Jeśli macie ochotę wspólnie podziergać, albo najzwyczajniej brakuje Wam motywacji- to zapraszam do wspólnej zabawy w Klubie Twórczych Mam.


To doskonała okazja by złapać za szydełko, czegoś się nauczyć i stworzyć przepiękną chustę.
Dla wytrwałych nasi sponsorzy maja atrakcyjne nagrody.
Szczegóły znajdziecie na blogu KTM <klik>.

Za ów cudny moteczek dziękuję serdecznie sponsorowi zabawy 




Miłego dnia :)

środa, 2 września 2020

52. Czytelnicze podsumowanie sierpnia

 Witajcie,

Tak szybko ten czas leci, że nie zdążyłam nawet zrobić czytelniczego podsumowania. A szczerze mówiąc, niewiele tego, bo sierpień był niezwykle pracowity. Większość czasu spędziłam w kuchni na przygotowywaniu przetworów. Miejsca już brakuje, a w ogródku warzywnym jeszcze czekają dynie, buraczki... 

Przechodząc do meritum, w poprzednim miesiącu przeczytałam tylko jedną książkę, ale za to piękną i wartościową, którą polecam Wam z czystym sercem.

23. "Wyspa na końcu świata" Kiran Millwood Hargrave, 

str. 285

(8202/3660)


Dokoła przejrzysty ocean, błękitny jak niebo, w którym pływają żółwie i delfiny. Pagórki porośnięte lasami. Śpiew ptaków. Taka jest wyspa Culion, ale „nikt nie przybywa tu z własnej woli”…

Dla dwunastoletniej Amihan to dom. Tu dorastała u boku kochającej mamy. Razem wylegiwały się na ulubionej plaży i sadziły kwiaty, żeby przyciągnąć do swego małego raju kolorowe motyle. Jednak z dnia na dzień, wraz z przybyciem urzędnika z dalekiej Manili, pana Zamory, ten raj zamienia się w piekło. Mieszkańcy zostają podzieleni na SANO (czystych) i LEPROSO (trędowatych). Zdrowe dzieci zabiera się chorym rodzicom i umieszcza w sierocińcu na dalekiej wyspie Coron.

Ami również tam trafia. Musi zmierzyć się wykluczeniem i samotnością, ale w końcu poznaje prawdziwych przyjaciół. Razem z Mari i Kidlatem dziewczynka odkrywa listy od rodziców, które Zamora chował przed podopiecznymi sierocińca. Dowiaduje się z nich, że stan jej mamy się pogorszył i wraz z przyjaciółmi postanawia wyruszyć w niebezpieczną podróż przez ocean.

Czy dzieci wyjdą cało z tej przygody? Czy Ami zobaczy jeszcze mamę? Czy zdoła sprowadzić dla niej na Culion wielobarwne motyle, o których obydwie marzyły?

Recenzję tej książki znajdziecie tradycyjnie na (Nie)wybrednych recenzjach <tutaj>.

Pozdrawiam

213. Oreo w kolorze fuksji.

Witajcie Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,  torebka to najlepsza przyjaciółka każdej kobiety. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Eleg...