Witajcie,
Tak szybko ten czas leci, że nie zdążyłam nawet zrobić czytelniczego podsumowania. A szczerze mówiąc, niewiele tego, bo sierpień był niezwykle pracowity. Większość czasu spędziłam w kuchni na przygotowywaniu przetworów. Miejsca już brakuje, a w ogródku warzywnym jeszcze czekają dynie, buraczki...
Przechodząc do meritum, w poprzednim miesiącu przeczytałam tylko jedną książkę, ale za to piękną i wartościową, którą polecam Wam z czystym sercem.
23. "Wyspa na końcu świata" Kiran Millwood Hargrave,
str. 285
(8202/3660)
Dokoła przejrzysty ocean, błękitny jak niebo, w którym pływają żółwie i delfiny. Pagórki porośnięte lasami. Śpiew ptaków. Taka jest wyspa Culion, ale „nikt nie przybywa tu z własnej woli”…
Dla dwunastoletniej Amihan to dom. Tu dorastała u boku kochającej mamy. Razem wylegiwały się na ulubionej plaży i sadziły kwiaty, żeby przyciągnąć do swego małego raju kolorowe motyle. Jednak z dnia na dzień, wraz z przybyciem urzędnika z dalekiej Manili, pana Zamory, ten raj zamienia się w piekło. Mieszkańcy zostają podzieleni na SANO (czystych) i LEPROSO (trędowatych). Zdrowe dzieci zabiera się chorym rodzicom i umieszcza w sierocińcu na dalekiej wyspie Coron.
Ami również tam trafia. Musi zmierzyć się wykluczeniem i samotnością, ale w końcu poznaje prawdziwych przyjaciół. Razem z Mari i Kidlatem dziewczynka odkrywa listy od rodziców, które Zamora chował przed podopiecznymi sierocińca. Dowiaduje się z nich, że stan jej mamy się pogorszył i wraz z przyjaciółmi postanawia wyruszyć w niebezpieczną podróż przez ocean.
Czy dzieci wyjdą cało z tej przygody? Czy Ami zobaczy jeszcze mamę? Czy zdoła sprowadzić dla niej na Culion wielobarwne motyle, o których obydwie marzyły?
Recenzję tej książki znajdziecie tradycyjnie na (Nie)wybrednych recenzjach <tutaj>.
Pozdrawiam
kurcze, aż wstyd, że u mnie to nawet tej jednej nie było :)
OdpowiedzUsuńMartusia u mnie ostatnio też zdecydowanie mniej czasu na czytanie... A stosik rośnie ;P
UsuńPięknie opowiadasz i zachęcasz do przeczytania tej przygody.
OdpowiedzUsuńBo naprawdę warto :)
UsuńU CIebie tylko jedna, a u mnie zero... nie czytam już od dawna, nie mam czasu... Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńUla, niestety takie życie... Jedni by chcieli, a czas im nie pozwala. Inni mają nadmiar wolnego czasu, a z literaturą im nie po drodze...
UsuńAż chce się przeczytać...
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam
UsuńTeż sierpień spędziłam w dużym stopniu między słoikami :) I też jeszcze buraki przede mną ;)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na półce w Legimi i już początek mi się spodobał. Dzięki :)
Oj, aż wstyd, bo ostatnio robię wszystko, oprócz czytania książek. W młodości pochłaniałam tony, a ostatnio nic... Ale przetwory też do piwniczki znoszę cierpliwie, akurat 3 dzień powidło śliwkowe pyrczy na kuchence. A Twoja recenzja świetna:)
OdpowiedzUsuń