wtorek, 6 grudnia 2022

202. Haft przestrzenny

Hej Kochani, dziękuję za tyle miłych komentarzy pod ostatnim postem. Cieszę się, że moje prace tak Wam się podobają i zapraszam do lektury dzisiejszego wpisu, w którym zaprezentuję Wam swoją najnowszą pasję.

Jak wspominałam jakiś czas temu, postanowiłam zrobić coś ze swoim życiem - w pozytywnym tego słowa znaczeniu- i zapisałam się do szkoły policealnej o kierunku Terapeuta zajęciowy.
Każdy z nas ma jakieś talenty- grzechem byłoby je marnować. Rękodziełem zajmuję się już 13 lat, więc postanowiłam wykorzystać swoje doświadczenie w pomocy innym. Ale by móc to zrobić sama potrzebuję jeszcze sporej dawki wiedzy ;) Poza czystą teorią, mam przyjemność poznawać nowe techniki, jak haft przestrzenny, czyli sutasz o którym dziś Wam opowiem.

Zacznę od kolczyków, które już Wam pokazałam. Przepiękne, barwne kabaszony "ubrałam" w czarne i zielone sznureczki, by nie przyćmić ich urody. 


Nie jest to jednak moja pierwsza praca. Poniżej pokażę Wam kolczyki, które są efektem poczynań na warsztatach pod czujnym okiem Pani Magdy. Przyznam szczerze, że są to kolczyki uszyte z materiałów z "łapanki pasmanteryjnej"- chiński sznurek, koraliki niekoniecznie dedykowane sutaszowi. Nie ukrywam, że było to nie lada wyzwanie. Moje pierwsze podejście- byle uszyć jednego na zaliczenie. Ale wiecie, że ambicjonalnie podchodzę do wszystkiego. W domu uszyłam drugiego do kompletu- i o dziwo poszło mi zdecydowanie szybciej! A jaka radość, że się udało ;)


Zdaję sobie sprawę, że idealne nie są, ale noszę je z ogromną dumą!
Drugim projektem, który powstał w tej technice jest poniższy wisior, który wykonałam w ramach warsztatów u Ewy Genge ze Skarbca Ewy. Jaka różnica, gdy pracujesz na profesjonalnych materiałach. Pokochałam polski sznurek, bo pracuje się na nim niemal samoistnie. To nie to, co wiskoza, która w pracy jest koszmarnie wymagająca, ślizga się i zaciąga. Wraz z polskimi sznurkami poczułam, że przepadłam... Sutasz na dłużej zagości, o czym będziecie mieli okazję nie raz się przekonać ;)





Ostatnią pracą, którą postanowiłam Wam dziś pokazać są kolczyki z druzą. Oj, przyznam szczerze, że nie przemawiały one do mnie, dopóki Marika nie pokazała mi swoich kolczyków. Postanowiłam dać szansę tym kabaszonom. Obszyłam je mieniącymi się koralikami Toho Dragon i ubrała w czarno-srebrne sznurki. Pierwotny kształt miał być nieco inny, ale dzięki uwadze bardziej doświadczonej koleżanki- Aleksandrze Krzemińskiej- Strojek, która powiedziała: "Sutasz, to nie tylko omegi. Możesz się nim bawić. Zaufaj intuicji, a znajdziesz lepsze rozwiązanie", kolczyki nabrały bardziej eleganckiego charakteru. Jak Wam się podoba taka świąteczno-sylwestrowa wersja?


Prócz pierwszych kolczyków reszta jest dość spora. Osobiście jestem miłośniczką dużych kolczyków, małe noszę tylko na co dzień. Lubię poszaleć z formą, bawić się i kombinować, ciężko mi powstrzymać wodze fantazji ;)
A Wy lubicie taką efektowną biżuterię czy wolicie drobiazg nie rzucający się w oczy?
Miłego dnia!

8 komentarzy:

  1. Aguś, no i jak tu się nie zachwycać po raz kolejny! Prawdziwe cudeńka! Uwielbiam duże kolczyki, ale ten wisior to już marzenie - będzie mi się śnił po nocach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, dziękuję Ci bardzo za te słowa <3 To znak, by działać dalej w tym kierunku

      Usuń
  2. Powiem tak, kiedyś bardzo chciałam się nauczyć sutaszu, Nawet dostałam pod jakąś choinkę sznurki do sutaszu. Koraliki mam swoje , zgromadziłam też lekcje sutaszu na papierze, ale po jakimś czasie doszła do wniosku że podoba mi się ta technika ale dla mnie jest kompletnie nieprzydatna bo nie noszę biżuterii. Na nową szkołą już jestem za stara, ale za Ciebie trzymam kciuki !! Tym bardziej że cudnie Ci to wychodzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, jeśli myślisz, że jesteś na coś za stara, to pamiętaj- młodsza już nie będziesz. Ja wychodzę z założenia, że metryka nas nie ogranicza, tylko my sami. A co do sutaszu- uwielbiam kolczyki, żadnej innej biżuterii nie noszę ;)

      Usuń
  3. Piękne prace, każda z innym pomysłem:) Bardzo podobają mi się drugie i ostatnie kolczyki, lubię minimalizm kolorystyczny:)
    Gratuluję wygranej w wyzwaniu TwJK:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minimalizm jest dobry na wszystko, choć obiecuję, że bardziej "szalone" prace też się tutaj pojawią ;)

      Usuń
  4. Wspaniale, że rozwijasz się:) Twoje prace wcale nie wyglądają jak "debiut" ;) odbieram je zdecydowanie jako bardziej zaawansowane:D lubię oglądać taką biżuterię, lubię podziwiać kolory i kształty, ale ogólnie prawie nic nie noszę, jak kiedyś nosiłam to bardzo malutkie kolczyki czy wisiorki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Sekret tkwi w tym, że nie spieszę się- czasem jedna para powstaje kilka dni. Lubię dopracować szczegóły, zadbać o estetykę pracy... Jak pisałam Ani, ja lubię tylko kolczyki. Jakoś nie jestem szczególnie biżuteryjna, może dlatego, że przeszkadza mi to w "rękodzielniczeniu" ;)

      Usuń

213. Oreo w kolorze fuksji.

Witajcie Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,  torebka to najlepsza przyjaciółka każdej kobiety. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Eleg...