wtorek, 31 grudnia 2019

2. A tak to się zaczęło...

"Dobrze jest znaleźć sobie hobby, które tak człowieka wciąga i sprawia, że z radością czeka się na kolejny tydzień, zamiast ponuro liczyć dni."

/Cecelia Ahern/


Witam Was serdecznie po raz kolejny. 
Nie spodziewałam się tak licznej publiczności już pierwszego dnia. Zatem nie chcąc Was pozostawić z lekkim niedosytem, zapraszam na kolejny wpis.
Dzisiaj kilka słów o mnie, bo jestem niemal pewna, że jesteście ciekawi, jak zaczęła się moja przygoda z rękodziełem.

Dawno, dawno temu...
Mój początek relacji zaczyna się, jak baśń z dzieciństwa. 
Ale nie mogłam się powstrzymać, gdyż moja przygoda z haftem jest właśnie, jak te bajki z najmłodszych lat- piękna, intrygująca i pozwalająca oderwać się od rzeczywistości...

Wychowałam się w czasach, gdy nic nie było dostępne od ręki. Wszystko było takie nijakie. 
A jednak w tej szarości pojawiły się kolorowe akcenty stworzone przez moją mamę. Z okazji świąt stół pokryty był ręcznie haftowanym obrusem. Ulubiony jasiek ubierano we wspaniałą poszewkę z motylami czy gąskami... W mych wspomnieniach wracam również do dzierganych swetrów, które były tak inne i niepowtarzalne.  Nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś też podążać będę tą samą drogą- drogą usłaną miłością do rękodzieła.

A jednak nadszedł taki dzień, gdy w rodzinnym domu znalazłam gazetę ze wzorem Chrystusa Dobrego Pasterza. Tak bardzo spodobał mi się ten właśnie obraz, że postanowiłam spróbować swoich sił, nie mając kompletnie pojęcia o hafcie. Wówczas, szukając informacji i wskazówek trafiłam na blog, który w późniejszym okresie wielokrotnie był moją inspiracją- Pasje odnalezione.
Zgodnie ze znalezionymi tam wskazówkami, zaopatrzona w odpowiednie materiały przystąpiłam do działania, a efekt mych kilkumiesięcznych poczynań wygląda następująco:


Wprawne oko z pewnością dostrzeże mankamenty, jednakże jestem dumna ze swojej pierwszej samodzielnej pracy. 
Od tego czasu minęło prawie 9 lat...
Powstało kilkanaście prac, o których napiszę następnym razem.

Pozdrawiam

Agnieszka


13 komentarzy:

  1. Myślę, że wielu rękodzielników dzięki mamom, czy babciom ma tę pasję zaszczepioną. A może to geny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że geny też działają. W końcu po kimś mamy tę niepowtarzalną wrażliwość i wyczucie estetyczne. Z rękodziełem jest chyba trochę jak z czytelnictwem- to wynosi się z domu. Ale nic nie stoi na przeszkodzie by samodzielnie wybrać drogę, którą się podąża.

      Usuń
  2. U mnie było podobnie. Babcia dziergajaca kolorowe skarpety, mama z drutami, którymi robiła i do dziś robi swetry dla wszystkich, a potem haft krzyzykowy, który razem z czyniłam. Do dzisiaj mamy te obrazki które wspólnie robiliśmy i te nasze krzywe krzyzyki i jeszcze gorsze lewe strony .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie zdajemy sobie czasem sprawy, jak ogromny wpływ mają na nas doświadczenia z dzieciństwa. Ile wzorców powielamy, choć każdy z nas jest inny.

      Usuń
  3. A ja Was zaskoczę ;)
    Kiedy moja starsza córka miała 12 lat zaczęła wyszywać swoje pierwsze krzyżykowe zestawy. Ja jako pracująca mama, nie miałam oczywiście czasu na żadne hobby.
    Poza tym nawet nie wiedziałam,że istnieje haft krzyżykowy ;)
    Pewnego wieczoru, kiedy miałam wolne córka wcisnęła mi w dłoń mały zestaw
    i pokazała jak postawić krzyżyk.Tak to się zaczęło ;)
    Czasem historia jest inna ale chyba zawsze ktoś ma wpływ na to co
    będzie w przyszłości.
    Uściski :)
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz w takim razie wspaniałe dziecko. Większość siedzi przed komputerem albo w telefonie, nie ma żadnych pasji, zainteresowań. Gratuluję, bo wspólna pasja z pewnością umocni waszą relację matka-córka. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. no Kochana, jaki piekny wstęp wpisu! cudowne odnieśnienie do hobby! Moja mama równiez kochała rękodzieło i to dzięki niej i jej zaciętości pokochałam je również. Mimo utraty wzroku nadal robiła na drutach swetry, sukienki i wszelkiego rodzaju inne robótki, prosiła tylko babcie, aby jej dawała do ręki odpowiednie kolory włóczki :) Twoja pierwsza praca piękna, duża, więc wielkie wow. Moją pierwszą był mały aniołek, ale byłam z niego naprawde bardzo bardzo dumna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Martuniu! Obraz faktycznie sporych rozmiarów, do tego xxx go na kanwie 18 ct. Sama siebie podziwiam, że dałam radę.

      Usuń
  5. Ja pochodzę z rodziny, gdzie druty i maszyna była na porządku dziennym ;) jeśli chodzi o haft to jestem samoukiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja mama bez drutów i szydełka nie potrafiła żyć, babcia z maszyną do szycia od zawsze.
    Ja też od najmłodszych lat zawsze coś robiłam .
    Haftem xxx zaraziła mnie przyjaciółka 3 lata temu za co jestem jej wdzięczna bardzo ! I tak powoli stawiam sobie te moje krzyżyki i radość mam z tego wielką 😊
    Pozdrawiam!
    Ania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ula ja również jestem samoukiem. Jeśli czegoś nie potrafię, to nie boję się zabawa pytań i szukam odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oby ta "Baśń" trwała długo....zapisuj kolejne jej strony tymi krzyżykowymi (i nie tylko) barwnymi opowieściami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj już te krzyżyki tak wpisały się w moją baśniowa rzeczywistość, że nie wyobrażam sobie życia bez nich.

      Usuń

213. Oreo w kolorze fuksji.

Witajcie Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,  torebka to najlepsza przyjaciółka każdej kobiety. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Eleg...